Jest rok 1945. Na Ziemiach Odzyskanych w północnej Polsce zaczynają osiedlać się ludzie. Ci, którzy do tej pory zamieszkiwali te tereny, zostali w ten czy inny sposób wyeliminowani, a ci, którzy zostali, musieli liczyć się z konsekwencjami w postaci prześladowań, nienawiści czy wręcz fizycznej napaści. Miejsce, które zostało odzyskane, okazało się istnym kotłem narodowościowym, w którym gotowało się wiele różnych emocji, poglądów, żądań czy niechęci do drugiego człowieka. Jak żyć w takim miejscu, któremu do prawdziwego wyzwolenia brakuje mówienia jednym głosem i zwykłej ludzkiej życzliwości?
Nikt nie rodzi się zły, to świat sprawia, że ludzie gubią się na ścieżkach życia, a przez to umierają samotni i nieszczęśliwi.
Wojna to zło w czystej postaci; to śmierć, która przynosi ból, cierpienie i pozostawia ludzi samotnych i pokrzywdzonych. Każda przemoc niestety pociąga za sobą kolejne i nie tak łatwo ją wyeliminować. Doświadczenie wojny zmienia ludzi, którzy pozbawieni dobrych wzorców i miłości, popadają w zwątpienie lub zaczynają szerzyć zło, które w nich pozostało. Tak dzieje się z wieloma bohaterami „Nawłociowego wzgórza”, którzy po ustaniu działań wojennych ciągle walczą o spokój swojej duszy i niestety nie zawsze wychodzą z tej walki obronną ręką.
Niezależnie, co się stanie, musisz pamiętać, że dzieci nie powinny odpowiadać za grzechy rodziców.
Tytułowa Stefania zmaga się ze swoimi demonami, które przyszły do niej w postaci przemocy, brutalności i miały zdecydowanie ludzką postać. Zło wojny pojawiło się niespodziewanie, a powojenna rzeczywistość nie przyniosła ukojenia i zrozumienia wśród innych. Nawet najbliżsi nie potrafili zaakceptować tego, co ją spotkało. Na szczęście nie wszyscy…
Leopold Kociuba reprezentuje w tej opowieści natomiast tego, w którym zło zasiało swoje ziarno, a on nie potrafił skutecznie wyplenić go ze swojego serca. Zarosło niczym niepielona grządka, na której rośnie wszystko oprócz zdrowych relacji, wybaczenia i miłości. Zagubiony w swoim bólu, zadaje je innym, realizując tym samym plan, jaki wojna stawia sobie za swój cel – pozbawić ludzi człowieczeństwa.
To i wiele innych pytań pozostaje bez odpowiedzi. Po raz pierwszy od dłuższego czasu Stefania zasnęła mocnym, spokojnym snem. W pobliżu nie było nikogo, kto chciałby ją skrzywdzić. Wszak zło ja opuściło.
Jak przeciwstawić się złu, które zdaje się odbierać nam jasność myślenia i miesza nasze zmysły? Czy możliwe jest odzyskanie spokoju i poczucia bezpieczeństwa w świecie, który skupia się głównie na ludzkim egoizmie? Czy Stefania pokona swoje demony i będzie jej dane znowu cieszyć się życiem? Ta opowieść przynosi odpowiedzi na wiele z tych pytań. A najprostszą z nich jest po prostu miłość.
Pierwsza część „Nawłociowego wzgórza” przybliża czytelnikowi czasy, o których nie mówi się zbyt wiele. Wiemy, co działo się w trakcie wojny, ale to, co nastąpiło tuż po niej ciągle wymaga odkrywania i opowiadania. Jeśli dodamy do tego historię ludzi lub pojedynczych osób, otrzymujemy niezwykle ciekawy portret tamtych jakże trudnych czasów. Pamiętajmy, że to ludzie tworzą historię – oby taka, jak ta, która przydarzyła się Stefanii i jej rodzinie nigdy się już nie powtórzyła.
Gorąco polecam.
Nawłociowe wzgórze to:
- Stefania
- Baśka
Wszystkie cytaty pochodzą z książki Małgorzata Manelska, Stefania, Wydawnictwo WasPos, 2023