Światem rządzą nie pieniądze, lecz emocje.
Ona i on, dwoje młodych ludzi, którym przyszło spotkać się gdzieś na drodze swojego życia. Uczucia rodzące się między nimi i poznawanie siebie nawzajem. Miłość, namiętność i składane obietnice. A potem nagle nic. Koniec. Czyżby pomylili się tak bardzo w swoich odczuciach, pragnieniach i oczekiwaniach? Dlaczego tak piękna miłość z dnia na dzień wyparowała, pozostawiając po sobie tylko ból, łzy i ogromny żal? Powodów może być wiele, ale każdym z nich zdecydowanie rządzą emocje. Niektóre źle odczytane, inne zakłamane przez manipulacje, ale wszystkie obarczone ogromnym poczuciem niesprawiedliwości. A wystarczyłoby może po prostu ze sobą porozmawiać, wyjaśnić wątpliwości i poszukać rozwiązania? Do rozmowy jednak potrzebne są chęci obu stron, a tych w historii Michała i Natalii zabrakło.
Prawda w końcu nie jest taka ważna. Ważne jest to, w co wierzą inni. Liczy się tylko ta iluzja stworzona dla obcych. To jest najważniejsze. Ten stworzony obraz ma wyglądać jak rzeczywisty, bo tylko wtedy inni będą mogli w niego uwierzyć. Stwarza się fikcję.
Kto w takim razie zawinił, kogo należałoby ukarać za rozpad tak dobrze zapowiadającego się związku? Michała, za to, że uległ pewnej mistyfikacji i nie był wystarczająco silny, aby zawalczyć i dotrzeć do prawdy? A może jednak Natalię, za to, że ukryła się za maską pozorów i iluzji? Prawda leży pewnie gdzieś pośrodku i trudno byłoby wskazać jednego winnego. Oboje uciekają i po raz kolejny ulegają fikcji, którą sami dla siebie tworzą. I choć wydaje się to nieprawdopodobne, pomocną dłoń otrzymali nie ze strony innych ludzi, ale z otaczającej ich przyrody, miejsca i filozofii życiowej, która nierozerwalnie z owym miejscem była związana. To ona pomogła im odnaleźć spokój, rozliczyć się z przeszłością i być może połączyć drogi naszych bohaterów ponownie.
Ważne jest tylko to, co jest nieodwracalne, bo tego nie można już zmienić. Skoro nie można tego zmienić, to trzeba to zaakceptować. (…) Resztę rzeczy można naprawić, ale tym naprawialnym też trzeba się przyjrzeć. Są wśród nich rzeczy warte naprawienia i są te, na które nie warto tracić już więcej sił i energii.
Do której grupy zatem zaliczyć zranione serce, zawiedzione zaufanie i wynikający z nich ból? Czy są to uczucia, których nie da się naprawić? Czy może jednak można wybaczyć kłamstwa, brak zaufania i odrzucenie? Jakkolwiek trudno na te pytania odpowiedzieć, trzeba także rozważyć sensowność wracania do wydarzeń, które były przyczyną łez i rozpaczy. Może jednak nie warto rozdrapywać ran i po prostu żyć dalej, ponosząc konsekwencje popełnionych błędów? Sytuacja Michała i Natalii należała zdecydowanie do tych, do których trzeba nabrać dystansu, które wymagają czasu i zrozumienia własnych emocji. Wyspa luzu nie bez powodu pojawiła się w ich życiu. To właśnie ona pomogła podjąć właściwe decyzje i zmienić podejście do minionych wydarzeń. Bo „[n]ajważniejsze są luz i dystans do samej siebie. I do rzeczywistości.”
Nikt tak naprawdę nie zna nawet samego siebie. Samego siebie też można zaskoczyć.
„Wyspa luzu” to opowieść o spojrzeniu na własne życie pod zupełnie innym kątem, o zaakceptowaniu przeszłości i zmierzeniu się z konsekwencjami własnych wyborów i czynów. To próba pokazania, że inny styl życia może uratować nas przed szaleństwem. Trzeba próbować dojść z samym sobą do porozumienia, trzeba sobie wybaczyć, aby móc potem zrobić to samo w stosunku do innych osób. Siga, siga, czyli wyluzuj, to filozofia, która nie ignoruje problemów, ale nie stawia ich też w centrum naszej ziemskiej egzystencji. Sensem życia jest w końcu miłość, a ta nigdy nie powinna kojarzyć się nam z kłopotem, którego nie da się rozwiązać.
Gorąco polecam.
*Wszystkie cytaty pochodzą z książki Jolanta Kosowska, Wyspa luzu, Wydawnictwo Zaczytani, 2025