Prawda ma to do siebie, że każdy z nas ma własną. Widzisz kochanie, twoja mama… ona weszła w dorosłe życie z ogromnym deficytem uczuć. W rodzinnym domu nie otrzymała wsparcia, ciepła i miłości. To, co dostajemy w dzieciństwie od rodziców, oddajemy potem w dorosłości.
Trudne dzieciństwo spędzone z tylko z ojcem, który nie okazał się zbyt odpowiedzialny i nie sprostał realiom samotnego rodzicielstwa. Dom bez matki, bez szyi, która utrzymuje go na stabilnym miejscu. Dom, w którym brakuje uczuć tych najważniejszych, czyli miłości, radości i poczucia bezpieczeństwa. Brak autorytetu, który prowadzi i wskazuje właściwą drogę w życiu.
Cóż możemy oddać w dorosłym życiu innym, kiedy przyszło nam żyć w atmosferze wiecznego uczuciowego deficytu?Jak bardzo potrafimy pokochać innego człowieka, kiedy nikt nie nauczył nas jak się to robi? A może wystarczy instynkt, potrzeba bliskości i wszystko przychodzi samo w odpowiednim czasie? Może w duszy człowieka żyjącego bez okazywania miłości jest jej tyle, że pragnie podzielić się nią z nawiązką? Czy miłości można się nauczyć? Czy można w końcu żałować, że miłość pojawiła się w naszym życiu?
Marcin też tego nie rozumiał. Wydawało mu się to niemożliwe – kochać swoje dziecko i jednocześnie marzyć o tym, żeby go nie było, żeby nigdy się nie urodziło, ale co on tam wiedział?
” No właśnie. Żałuję, że urodziłam.” Monika, kobieta wykształcona, mająca swoją pasję i zainteresowania. Nie zaliczyła klasycznej „wpadki”, nikt jej nie zmuszał, żeby urodziła dziecko. Gdzie zatem leży problem, że z jej ust padają tak okrutne słowa?
Bardzo dziwne. Człowiek jest istota społeczną. Garnie się do innych ludzi. A Monika… Rzeczywiście, ona nigdy tak po prostu nie potrzebowała obecności drugiego człowieka. Może on też już nie był jej niezbędny?
Zbędny mąż, zbędni rodzice, znajomi, inni ludzie, w końcu okazuje się, że zbędne jest również dziecko. Okazuje się, że miłość macierzyńska nie wystarczy … albo nie istnieje? Rodzicielstwo, instynkt macierzyński, więź łącząca matkę i dziecko to dla Moniki nieprawdziwa bajka, z której chce się obudzić i ułożyć swoją własną. Bez córki, bez męża, a zatem z kim? Jeśli pozbawimy się obecności bliskich nam ludzi niewiele pozostaje. Chyba tylko samotność.
Monika odchodzi, a właściwie znika z dnia na dzień. Zapada się pod ziemię i wydaje się, że nigdy jej nie było. Pozostali jednak ludzie, którzy ją kochają i czują się oszukani. Jak wytłumaczyć nastolatce, że matka ją zostawiła? Jak wytłumaczyć samemu sobie, że życie które się wiodło było takie jakby nieprawdziwe? Przecież „[n]a tym właśnie polega prawdziwe życie – smutek przeplata się z radością, po burzy wychodzi słońce, a po upadku człowiek wzbija się wysoko.” Niestety Monika upadła, ale nie dostała szansy, aby wzbić się ponownie w powietrze. Jej spaczone wyobrażenie o prawdziwym życiu przekreśliło szczęśliwą przyszłość wielu osób.
Prawda zatem jest chyba tylko jedna. Natomiast jej błędna interpretacja i naginanie jej do swoich własnych potrzeb, zamienia prawdę w kłamstwo. To zaś przynosi zawsze jakąś dozę bólu i cierpienia. Życie w kłamstwie pozbawia człowieka ludzkich odruchów i szczerości, tak potrzebnej do budowania dobrych międzyludzkich relacji.
Ostatnia część serii Osiedle Pogodne porusza temat bardzo kontrowersyjny. Nie ma chyba jednoznacznej odpowiedzi bądź interpretacji przedstawionego problemu. Macierzyństwo niesie ze sobą zarówno blaski jak i cienie. Wiele z nas, matek, miałoby ochotę czasami wyjść i zapomnieć o krzyczącym za ścianą dziecku. Ale ile z nas zdecydowałoby się na odejście i porzucenie własnego dziecka w sytuacji, kiedy mamy normalny dom, pracę, dobrego męża? Chyba rzeczywiście ludzie pozbawieni w dzieciństwie dobrej rodzicielskiej miłości mają później trudniej w okazywaniu uczuć wobec własnego potomstwa. Gdzie zatem leży granica?
Seria Osiedle Pogodne:
- Prawda przychodzi nieproszona
- Życie oparte na kłamstwach
- Nie czas na tajemnice
- Małe wielkie sekrety