Miłości nie da się zaplanować. Ona po prostu przychodzi.
Od wieków ludzie zadają sobie pytanie, czy są bardziej rozważni czy romantyczni. Próbują zdecydować czy do życia bardziej opłaca się podchodzić z rozsądkiem czy może jednak z intuicją. Stojąc nie raz na rozdrożu, nie wiedzą czy bardziej posłuchać rozumu czy jednak kierować się emocjami. A co dzieje się kiedy owe rozterki dotyczą miłości? Czy można do niej podejść inaczej niż sercem? Czy miłość można zaplanować i zdecydować, że dnia tego i tego zakocham się i poznam jej smak? Otóż prawda wygląda tak, że „nie da się zakochać na życzenie”. Można oczywiście jej pomagać, a nawet należy o nią dbać. Dobra wiadomość natomiast jest taka, że miłość potrafi zaskakiwać i pojawiać się w najbardziej niespodziewanym momencie. Wie o tym co nieco pewien doktor W., który zraniony przez ukochaną kobietę, nie sądzi, że miłość jeszcze kiedykolwiek do niego przyjdzie.
Kiedy tak leżał[e]m, nieoczekiwanie przypomniało mi się powiedzenie: „Życie pisze najciekawsze scenariusze”. Nie wiedział[e]m jednak, czym zasłużyłam sobie na to, aby dla mnie napisało aż tak ciekawy.
Choć początkowo mogłoby się wydawać, że to właśnie doktor W. okaże się czarnym charakterem tej historii, z zaskoczeniem odkrywamy, że jego życie potoczyło się zupełnie inaczej niż to sobie wyobraziliśmy. Kobiety również nie są tutaj żadnymi femme fatale, ale to jednak one solidnie namieszały w tej opowieści. Pierwsza doprowadziła do smutnego zakończenia z powodu niedojrzałości emocjonalnej, druga postanowiła dać szansę zauroczeniu, a trzecia musiała zmierzyć się z przeszłością, która nawet nie należała do niej. Trzy kobiety doktora W. dostarczyły mu nie lada emocji, a każda z nich (zarówno kobiet, jak i emocji) była potrzebna, aby w pełni pojąć potęgę miłości. W czasach słusznie minionych, a także obecnie, żadne „matczyne” planowanie i przypominanie o znalezieniu sobie rychło drugiej połówki nie zastąpi prawdziwego uczucia, które pojawia się nie wiadomo skąd i nie wiadomo kiedy.
W końcu dzieci nie ponoszą odpowiedzialności za czyny swoich rodziców. Poza tym trzeba brać poprawkę na to, że w młodości każdy popełnia błędy. Rodzice, których znamy, niewiele już mają wspólnego z tym, jacy byli kiedyś, dlatego tak trudno nam sobie wyobrazić, że postępowali głupio albo bezmyślnie.
Bardzo ciekawa jest myśl, która pasowałaby idealnie do historii naszego doktora i jego trzech kobiet, że życie rodzica nie zaczyna się od momentu narodzin dziecka. Jego/jej historia już dawno się rozpoczęła, ale nasi potomkowie zapominają, że ona jest równie ważna jak teraźniejszość. A może często nawet kluczowa do tego, aby zrozumieć pewne wydarzenia i ich następstwa? Zarówno doktor W. , jak i jego przodkowie, przyczynili się do tego, jak wyglądało życie przyszłych pokoleń. Gdyby każdy chciał słuchać tego, co próbują przekazać nam nasi rodzice i uwierzyć, że to dobra wskazówka na przyszłość, może udałoby się uniknąć pewnych życiowych zawirowań. Nasi bohaterowie idealnie pokazują, że każdy uczy się jednak na własnych błędach, a za niektóre z nich płaci się cenę nawet i przez całe życie. Jedno pozostaje niezmienne: „Miłość przychodzi sama, czy człowiek tego chce, czy nie…”.
Polecam.
*Wszystkie cytaty pochodzą z książki Trzy kobiety doktora W., Małgorzata Kasprzyk, Wydawnictwo WasPos, 2025