Nadmierny afekt to pierwszy krok ku katastrofie (…).

Życie nieraz zmusza nas do ukrywania różnych uczuć. Czy to ze strachu, niskiego poczucia własnej wartości czy też odwrotnie, z nadmiernej pewności siebie lub chęci oszukania innych. Kiedy tak zmieniamy maski, można pogubić się w tym, kim naprawdę jesteśmy oraz kim są ludzie, którzy nas otaczają. Często jednak emocje są tak silne, że bez względu na własne zamiary i kalkulacje, otwieramy się w sposób, który najbardziej próbowaliśmy ukryć. Nie da się przewidzieć pewnych zdarzeń, a to, co zaskakujące zawsze miesza w naszym kotle uczuciowym. Czy to coś tak poważnego jak wojna czy też coś tak przyziemnego, jak przeprowadzka. Nigdy nie wiadomo, co poruszy naszą strunę wrażliwości na tyle mocno, aby pokazać prawdziwą twarz i co z tego wyniknie.

Podążanie za głosem serca nie jest wcale grzechem.

Eliza Bielska, córka bogatego warszawskiego browarnika, który w 1830 roku może uznawać się za człowieka sukcesu, ma swoje marzenia. Chciałaby bardzo związać swoją przyszłość z muzyką jako profesjonalna pianistka. Wielu niestety uważa, że kobieta nie jest w stanie wiele osiągnąć i podąża jedynie za mrzonkami o karierze. Ale czy to grzech mieć marzenia? Gdy krajem wstrząsa wybuch Powstania Listopadowego, a Eliza musi udać się na emigrację do Londynu, wszystko mówi jej, że może inni rzeczywiście mają rację. A kiedy jej życiem wciąż rządzi samotność, angielskim światem zaś bieda i krzywda dzieci, jej głos serca zaczyna cichnąć. Czy w obliczu takiej rzeczywistości znajdzie ona dość siły, aby na nowo uwierzyć we własne możliwości?

Kiedy pielęgnuje się w sobie złość i urazę, przyzwyczaja do smutku, trudno tak natychmiast z tego zrezygnować. Ludzie często smucą się tylko dlatego, że lubią się smucić, bierna postawa ofiary jest dla nich wygodna i bezpieczna.

Na szczęście dla Elizy, „nigdy nie czuła się ofiarą”, co w znacznym stopniu pomagało jej się nie poddawać i dążyć do celu. Z sercem na dłoni, z ogromną wrażliwością wobec krzywdzony ludzi i odwagą, aby im pomagać, potrafiła przetrwać niejedną burzę, niejeden sztorm i niejedną tajemnicę. A kiedy poznaje pewnego muzyka tworzącego genialne opery, jej serce zaczyna mocniej bić. To jednak tylko preludium do utworu zwanego życiem na wrzosowisku, którego stanie się nierozerwalną częścią. A ostatni nokturn rzuci nieco cienia na jej nowy dom. Jakie będzie libretto toczącej się opery? Czy znajdzie się w nim więcej radości czy też smutków? I czy finał okaże się tym na miarę sukcesu czy porażki? Życie jest trochę jak opera – niektórzy poddają się i wychodzą po pierwszym akcie, a inni trwają i dają się wciągnąć w magię dziejącą się na scenie. Którą opcję wybierze Eliza? Na razie fascynacja utworem trwa…

Lecz tylko Bóg wie, co potrafi się kryć za maskami, które zakładają ludzie.

Saga Lucyny Olejniczak odkrywa przed nami świat, który pomimo wielu tragicznych zdarzeń dziejowych i prywatnych, jest misternie skomponowanym dziełem muzyczno-literackim. W niej emocje nie tylko czuć, ale i słychać z każdej strony utworu. Dźwięki nie tylko fortepianu, ale także szum morza, hałas fabryki czy płacz dziecka, nie pozwalają opuścić wykreowanego świata bez żalu, że trzeba wrócić do rzeczywistości. Ta książkowa wydaje się tak realna. Poznajemy tutaj nie tylko Elizę, ale również jej brata, wujostwo i wielu mieszkańców wiktoriańskiego Londynu. I nie jest to tylko powieść historyczna, ale też obyczajowa, romantyczna i kryminalna. Jeśli pragniecie uczestniczyć w koronacji królowej Wiktorii lub poczuć na włosach wiatr z wrzosowisk, koniecznie musicie posłuchać Preludium, a później Ostatniego Nokturnu. Ciekawe, czym zaskoczy nas kolejna część tej literackiej opery.

Gorąco polecam

*Cytaty (1 i 2) pochodzą z książki Preludium, Lucyna Olejniczak, Prószyński i S-ka, 2024

*Cytaty (3 i 4) pochodzą z książki Ostatni nokturn, Lucyna Olejniczak, Prószyński i S-ka, 2025