Nie wszystko musi być proste (…) Wystarczy, że będzie prawdziwe.

Jak na dobrą balladę przystało, ta o „śniących kwiatach” łączy w sobie ciekawą opowieść, która lirycznie snuje się i przeplata z tym, co trudne, emocjonalne i pełne pytań, które proszą się o odpowiedzi. Niczym nastrojowa melodia, wybrzmiewa w uszach słuchaczy, którzy domagają się kolejnych zwrotek i refrenu wpadającego w ucho. W końcu coś musi w życiu być powtarzalne i stałe… Jesteśmy nawet w stanie zaakceptować fakt, że wraz z zachodem słońca kwiaty zasypiają i śnią. Bo cóż innego mogłyby robić nocami? Tak chciałoby się zachować ową młodzieńczą wiarę w niemożliwe już na zawsze, aż do końca naszej ballady zwanej życiem…

Każdy człowiek jest takim trybikiem w tym świecie. I musi działać według reguły.

Opowieść nie byłaby opowieścią, gdyby zabrakło w niej słuchaczy, gotowych poświęcić swój czas, aby zanurzyć się w zupełnie innym świecie. Adam Sochacki, starszy pan, który udaje się, można by powiedzieć, w swoją podróż życia, nie spodziewał się, że przyjdzie mu podzielić się swoją historią z zupełnie obcymi ludźmi. Wraz z kołami pociągu wystukującymi na torach swój rytm, tak i on hipnotyzuje pasażerów opowieścią o kolejach swojego losu. A ten pełen jest zwrotów akcji, niespodzianek i miłości, która definiuje wszystko. I tak jak jego podróż pociągiem, którą odbywa wbrew rozsądkowi i akceptacji rodziny, tak i jego zawirowania sercowe zawsze próbowały podążać w przeciwną stronę niż ogólnie przyjęte zasady. Bo bycie zwykłym trybikiem nie pozwoliłoby mu na poznanie Jadwini…

Wielkiemu sercu łatwiej ból zadać.

I co było dalej? – to pytanie co i rusz pojawia się w trakcie kolejowej podróży Adama poprzez meandry swojego życia. Jak wiele emocji wzbudzają wybory, których musiał dokonać oraz te, których zmienić mu nie pozwolono. W sercu każdego słuchacza (a także czytelnika) rodzą się myśli o słuszności podejmowanych decyzji, bezduszności ówczesnego świata i przeznaczeniu. Czy to ostatnie można zmienić, zbuntować się przeciwko wyznaczonej nam drodze? Może warto walczyć, nawet jeśli wszystko dookoła zdaje się być przeciwko nam? Bo czy dla miłości jesteśmy w stanie zrezygnować z marzeń i czy ma ona prawo, aby tego od nas wymagać? Wybory Jadwini i Adama wybrzmiewają w głowach słychaczy głośniej niż gwizd wiozącego ich pociągu. A to z kolei świadczy o sile, z jaką snuta ballada wdziera się w serce i duszę każdego pasażera.

Może to jest sposób? Zamknąć oczy i umknąć przed światem? Przed wspomnieniami, błędami, kłamstwami… Ale gdyby rzeczywiście to zrobił, uciekłby także od tego, co dobre i piękne. Od chwil szczęścia, od miłości. Od Jadwini.

Nasze życie to podróż, z cudownymi chwilami i widokami, ale także z momentami smutku i cierpienia. Choć brzmi to może okrutnie, nie warto spodziewać się niczego innego, jak nie sposób przewidzieć kolei naszego losu. Adam bardzo długo wierzył, że jego życie okaże się idealne, spędzone u boku ukochanej osoby. Tym trudniej było mu zaakceptować ową ciemniejszą stronę życia. I nigdy nie dowiemy się, co by było gdyby… Jednak kiedy los daje nam drugą szansę, nawet po bardzo długim czasie, chyba warto spróbować. I nie żałować, bo w końcu może tak właśnie miało być…

„Ballada o śniących kwiatach” odurza nas zapachem ukrytych w niej emocji. Nie sposób nie pędzić niczym Pendolino ku ostatniej stacji, aby poznać finał owej opowieści. Każda stacja jest w niej ważna, na każdej warto się zatrzymać, aby podumać nad nieprzewidywalnością ludzkiej egzystencji. A później żałować, że trzeba już wysiąść i pożegnać bohaterów. Jednak, mając na uwadze, iż w życiu są smutne i wesołe chwile, zawsze można odbyć podróż jeszcze raz, do czego z głębi serca namawiam.

Gorąco polecam.

*Wszystkie cytaty pochodzą z książki Ballada o śniących kwiatach, Joanna Szarańska, Czwarta Strona, 2025