Być może warto dać szansę czemuś, co w pierwszym momencie wydaje się zupełnie odrealnione. Może to właśnie nas zaskoczy i uszczęśliwi?

Rumianek to taka niepozorna, ale niezwykle pożyteczna roślina. Ma tak wiele zastosowań w ziołolecznictwie, iż nawet dziecko wie, że kiedy boli brzuszek, to trzeba wypić rumiankową herbatkę. Pomaga na trawienie, uspokaja, łagodzi stany zapalne skóry, a także uzdrowi nasze włosy. Nic tylko korzystać i cieszyć się lepszym samopoczuciem. Zwrócić trzeba jednak uwagę również na pewne skutki uboczne, bo jak każde lekarstwo, można go przedawkować, nabawić się uczulenia lub połączyć z czymś, czego rumianek po prostu nie lubi. Czy zatem przyjeżdżając do miejscowości, o jakże pozytywnie brzmiącej nazwie Rumianki, trzeba kontaktować się z farmaceutą i uważnie czytać ulotki?

Podobało jej się to. Życie ostro wcisnęło jej hamulec, zdecydowała się podejść do tego pozytywnie.

Beata postanowiła przetestować zbawienne moce „rumianku”. Po zdradzie męża i utracie pracy, pod wpływem wciąż buzujących w niej emocji podpisała akt zakupu domu, o którym wiedziała tyle, że nie był w Warszawie, więc czekała ją przeprowadzka. Przekraczając granicę nowego miejsca zamieszkania, okazało się, że nowe realia odbiegają standardem od tego, do czego była przyzwyczajona. Zmiany mają jednak to do siebie, że często są nieprzewidywalne i wymagają od nas zupełnie innego spojrzenia na rzeczywistość. Rumianki zaś zaoferowały Beacie ciszę, spokój i nowe przyjaźnie, które stały się chyba najlepszym lekarstwem na poranione serce. Chociaż, być może mieszkający w pobliżu Grzegorz czy też inny Olgierd dorzucili swoje ziarenko pomocy. Brzmi sielsko i uzdrawiająco?

[C]zasem warto przeskoczyć na inną ścieżkę, nawet jeżeli się boisz, co się tam wydarzy.

Rumianki, chociaż koją poranione serca i dusze, są jednak miejscem, w którym mieszkają ludzie tacy jak wszędzie. Nie jest to idylla stworzona na potrzeby książkowej narracji, ale miejscowość, w której Beata znalazła tych, którym ona sama musiała pomóc. Tam bowiem także zdarzają się życiowe dramaty, trudne do podjęcia decyzje oraz sytuacje, które trzeba po prostu zaakceptować. Niestety, rumianek nie na wszystko pomoże, nie poradzi sobie z czymś, co wymaga silniejszego i specjalistycznego działania. Beata przekonała się, że nawet tam, ciągle trzeba żyć wśród ludzi, którzy niekoniecznie przypadną jej do gustu, a troski jej nie ominą. I jak to w życiu bywa, trzeba rozważyć za i przeciw, i pamiętać o możliwych skutkach ubocznych.

Jestem gotowy pozwolić ci żyć. Tak jak obiecałem. To ty napiszesz zakończenie tej historii.

„Rumiankowa dolina” to opowieść o nadziei na lepsze jutro, pojutrze i całą resztę życia. To lekka powieść obyczajowa o ludzkich losach, w której jednak nie brakuje poruszania „ciężkich” tematów, jakie dotykają ludzi w każdym zakątku świata. Mamy zdradę, kłamstwa, przemoc domową, wątki straty i żałoby. Zupełnie nieprzewidzianie pojawia się także sprawa kryminalna, która trochę jeży włosy na głowie! I to do każdego bohatera z osobna należy decyzja, w jaki sposób potoczy się jego/jej dalsze życie. Autorka nie podaje gotowych rozwiązań na tacy, zostawia czytelnika z nutą niedopowiedzenia, przez co zdecydowanie można gdybać i obstawiać, co mogłoby być dalej. Albo czekać być może na jakiś ciąg dalszy… Chętnie zawitałabym ponownie do Rumiankowej doliny. Bo rumianek ma zdecydowanie więcej zbawiennej mocy niż przeciwwskazań.

Gorąco polecam.

*Wszystkie cytaty pochodzą z książki Rumiankowa dolina, Mirosława Kubiak, Wydawnictwo Filia, 2025