Jestem zlepkiem historii innych.
Czy to możliwe, aby młoda osoba czuła się tak, jakby przeżyła już niejedno życie? Czy można znaleźć wytłumaczenie dla własnych lęków i uczuć w historii własnych przodków? I najważniejsze – jak wpaść na pomysł, aby poszukiwać odpowiedzi na teraźniejsze bolączki w tym, co było kiedyś i dawno przeminęło? Okazuje się, że nie wszystko znika wraz z osobami, czasami i pokoleniem – pozostaje pamięć genetyczna, którą można komuś przekazać. Nasze ciało jest narażone na przeżywanie czegoś, co nigdy nie było naszym udziałem. „Żeby przerwać ten cykl, żeby wyleczyć traumy naszych matek i babć, trzeba przede wszystkim o nich opowiedzieć”. Zatem opowiedzmy o Zofii, Celinie i Idzie.
Można mieć całkiem niezłe życie bez miłości, ale czy to wystarczy?
Ida to młoda i sumienna psycholożka, która lepiej radzi sobie z życiem swoich pacjentów niż z własnym. Stosowanie tych samych metod skutkuje bardziej, kiedy dotyczy innych, a jej własne problemy zdają się tkwić w martwym punkcie, którego nie da się ożywić. Jest tak, jakby pozbawiono jej mocy sprawczej i decyzyjnej nad własnym życiem. I choć wewnętrznie wszystko w niej krzyczy w niezgodzie, to jednak na zewnątrz milczy i nikt jej nie słyszy. Nieszczęśliwa w małżeństwie, w relacjach z matką, a jedyna osoba, która zdaje się coś z tego rozumieć to umierająca babcia. Dlaczego trzy pokolenia kobiet obracają się niczym chomiki w kołowrotku, nie potrafią go zatrzymać i nigdy już do niego nie wchodzić? Kluczem do rozwikłania tej zagadki okazuje się przeszłość, która raz opowiedziana może uratować przyszłość.
Nie idź na kompromisy z życiem. Nie przeczekuj. Nie akceptuj tymczasowości. Nie zgadzaj się na substytuty. Żyj.
Zofia, babcia Idy musi się jednak spieszyć, aby przekazać wszystko to, co w jej historii jest najistotniejsze – opowiedzieć o ludziach, których kochała, których straciła i nigdy się z tym nie pogodziła; o wojennych traumach i decyzjach, jakie przyszło jej podejmować; o niezgodzie na życie, które o ową zgodę po prostu nie pytało; oraz o sile przebaczenia, które niekiedy przychodzi za późno. Z taką przeszłością bardzo trudno się zmierzyć, zaakceptować i zrozumieć, że czasem życie nie daje drugich szans i ranimy ludzi, których powinniśmy kochać bezwarunkowo. Niestety tak często się zdarza, że przenosimy na innych złość, aby znaleźć winnych, obarczyć odpowiedzialnością i poczuć ulgę. Tak ostatnia zaś nigdy nie nadchodzi. Potrzeba czasem więcej niż jednego pokolenia, aby zrozumieć swoje błędy i nie przekazywać dalej własnych traum.
To ona była tym człowiekiem. Wyborem. Sensem.
Choć brzmi to może enigmatycznie, choć niektórzy nazwaliby to psychologicznym bełkotem, to jednak prawdą jest, że trudno opatrywać rany, których nie widać. A one potrafią tkwić bardzo głęboko i tylko wydostanie je na światło dzienne oraz zastosowanie odpowiedniego leczenia może pomóc je zabliźnić. Celina, córka Zofii, żyjąca w niewiedzy na temat przeżyć własnej matki, powiela jej błędy. A Ida, córka Celiny także mierzy się z odrzuceniem, niezrozumieniem i totalnym podporządkowaniem innym. Trzeba było w końcu znaleźć wyjątek od tej reguły, aby ją potwierdzić, przeanalizować i wyciągnąć wnioski. Myślę, że gdyby pociągnąć tę historię dalej, nie znaleźlibyśmy w potomkach Idy podobnego zachowania. Historia bowiem została opowiedziana…
„Dziedzictwo” już na zawsze pozostanie także moim „dziedzictwem” ze względu na historię, od której trudno się oderwać i ciężko o niej zapomnieć. Uwielbiam książki, które toczą się dwutorowo, a obie płaszczyzny są równie mocno przemyślane pod względem historycznym i psychologicznym. W tej opowieści żadna nie może istnieć osobno, bo świetnie się uzupełniają i tłumaczą przedstawioną rzeczywistość. A także naszą własną, współczesną, która być może też ma swój własny transgeneracyjny wątek.
Gorąco polecam.
*Wszystkie cytaty pochodzą z książki Dziedzictwo, Kaja Owczarczyk, Wydawnictwo Videograf, 2025