Zdaniem, które najlepiej podsumowuje historię opowiedzianą w tej książce jest to mówiące, że pozory mylą. Pozory wprowadzają w błąd, dają mylne wrażenie i zniekształcają obraz całej sytuacji. Pytaniem, na które należy sobie w takim razie odpowiedzieć jest: dlaczego tak się dzieje, że ludzie lubią stwarzać pozory i jakie są tego konsekwencje?

Przecież nie można całe życie uprawiać marketingu. Trochę prawdy też czasem się przyda.

A marketingu jest tutaj co nie miara. Zajmuje się nim zarówno opisywana korporacja (co jest oczywiście niezbędną funkcją umożliwiającą utrzymanie się na rynku), ludzie w niej pracujący (uprawiający swoisty życiowy marketing) jak i matka dziecka, które nie do końca wpisuje się w ramy ogólnie przyjętych zachowań. Z tego marketingowego nurtu zdaje się wyłamywać pewien Tomek, który swoim nietypowym zachowaniem niczego nie promuje i nie potrafi bawić się w grę zwaną „pozory”.

Czasem nasze oczekiwania są najgorszą karą, jaką sami sobie zadajemy – wtrąciła w końcu Ania. -Późniejszy zawód jest wyrokiem, na który sami się skazaliśmy.

I tak firma oczekuje, że pracownicy będą idealnie działającą maszyną, w której każdy jest dobrze naoliwionym trybikiem, pracującym na sukces ogółu. Wszyscy powinni wykazywać się umiejętnością pracy w grupie. Współpraca, kooperacja, kreatywność, synergia – to hasła , które powinny przyświecać każdemu, kto decyduje się podjąć współpracę.

Pracownicy, tacy jak Marta, Danuta, Marek czy Seweryn stwarzają pozory ludzi zdecydowanych, opanowanych, pełnych pasji i sukcesów. Pracują na pełnych obrotach, podporządkowują się wytycznym (jakkolwiek absurdalne i uciążliwe by one nie były) i wydaje się, że mogą zrobić wszystko dla dobra firmy. Nadgodziny, absurdalne terminy wykonania projektu, odpowiedni wizerunek (koniecznie estetyczny i elegancki), integracja i wykonywanie rozkazów „wyższego porządku”. A wszystko po to, by nie stracić pracy. Ukochanej i wymarzonej? Niekoniecznie. Dobrze płatnej i pozwalającej na wygodne życie? Zdecydowanie tak. A najważniejsze, że umożliwiającej zakup drogich lekarstw, opłacenie operacji lub sfinansowanie in-vitro. Okazuje się, że pracownicy najbardziej cenią sobie w firmie zarobki, poczucie wyższości lub możliwość zagłuszenia samotności.

A czego oczekuje Tomek, nowo przyjęty pracownik działu informatycznego? Chciałby w końcu mieć stałe zatrudnienie, a nie tylko wykonywać prace na zlecenie lub umowy o dzieło. Chciałby może wyprowadzić się od matki i znaleźć … miłość. Jest inny niż wszyscy. Cichy, zdystansowany, nie odzywa się bez powodu. Nie bardzo zna się na żartach, nie rozumie metafor i mówi prawdę prosto w oczy. Nie jest złośliwy – po prostu nie rozumie dlaczego miałby ukrywać prawdę tylko po to, aby stwarzać pozory. Mobbing to mobbing, a nie „wykonywanie zadań na poziomie, który ma zadowolić naszych klientów”. Cały problem polega na tym, że Tomek nie wpasowuje się w wizerunek firmy i ogólnie przyjęte normy, jakkolwiek niezrozumiałe i dziwne.

Tomek ubiera się niewłaściwie. Nosi wytarte spodnie i miewa niewypastowane buty. Przestraszył kiedyś recepcjonistkę. Porusza się cicho, jak duch, a nie korzysta z windy (…) Mówi niewyraźnie. Nie uśmiecha się. Nie reaguje na dowcipy. Jest aspołeczny.

Czy takie cechy mogą napiętnować kogoś tak bardzo, że staje się persona non grata? Czy można kogoś skreślić tylko dlatego, że nie wpisuje się w ogólnie przyjęte normy? Staje się niewygodny, a z jego poczynań i wypowiedzi trzeba się tłumaczyć przed szefem, prezesem i innymi ważnymi osobami w firmie. Pozory, pozory, pozory ponad wszystko.

A matka Tomka? Ona też całe życie próbuje się oszukiwać, że z jej ukochanym synem jest wszystko w porządku. Bo lepiej nie diagnozować, nie przyznawać się do inności i zapomnieć. Bo inny oznacza dla niej gorszy.

Powiedziałabym nawet, że tylko teoretycznie na wszystko jest odpowiedni czas. A właściwie każdy czas jest dobry na zmądrzenie.

Nastaje czas pandemii. Nie można zapanować nad chaosem, wszystko wymaga więcej czasu, ludzi nie jest tak łatwo kontrolować. Ci, którzy wpisywali się w schemat okazują się zawodni, a Tomek wpasowuje się idealnie w nowy porządek i funkcjonuje na najwyższych obrotach. Okazuje się, że ten inny, niepożądany trybik napędza machinę i utrzymuje ją na powierzchni.

Stwarzanie pozorów pomaga ludziom przetrwać w warunkach dla nich niekorzystnych, niepewnych. Ukrywają swoje prawdziwe oblicze, zmartwienia, troski i obawy. Inność, odmienność to dla wielu nadal powód do wstydu. Książka Agnieszki Lis to przede wszystkim opowieść o ludziach, ich pozornym szczęściu i marzeniach, na które nie chcą sobie pozwolić. Ale zawsze jest czas na zmiany, nawet w sytuacji ekstremalnie „innej”.