Należy dać świadectwo w imieniu tych, którym to piekielne miejsce odebrało marzenia, zdrowie, rodziny, życie. Nie wolno o tym cierpieniu zapomnieć. Należy to zachować dla tych, którzy nie są w stanie wyobrazić sobie piekła. Ku przestrodze dla tych, którzy nie rozumieją, że brak tolerancji i odczłowieczanie innych jest zapalnikiem wszelkiego zła

Ludzka wyobraźnia bywa ograniczona, nieraz chroni człowieka przed obrazami, których nie chciałoby się oglądać, przed widokami, które niepotrzebnie zapadłyby długo w pamięć. To chyba dobrze. Wyobraźnia pozwala nam snuć domysły, a w niektórych kwestiach rzeczywistość zdecydowanie przekracza jej możliwości.

Do takich wyobrażeń należy piekło wojny, więzienia, obozu koncentracyjnego, gdzie człowiek przestaje być człowiekiem. Książka Niny Majewskiej-Brown i historia Mirosławy Guzik oraz jej męża Jana Odi pokazuje, jak bardzo oddalona jest ludzka wyobraźnia od realnych przeżyć. Od strachu więźniarki Pawiaka, bólu i niepewności jutra osoby zesłanej do obozu koncentracyjnego na Majdanku, do Ravensbruck czy Buchenwaldu. Niewyobrażalne stało się dla niej realne.

Płaczę ze szczęścia, z ulgi, że przetrwałam i przeżyłam niewyobrażalne, czego przeżyć nie miałam prawa. Wszystko to sprawia, że dopada mnie ogromne zmęczenie i najchętniej położyłabym się spać.

Ta książka to opowieść o kontrastach odmalowanych słowem. Kontrastach życia przed 1 września 1939 i po wybuchu wojny. Czytelnik widzi oczyma wyobraźni radosne i ciekawe życie bohaterki w Paryżu lat dziecinnych oraz w Warszawie latem 1939. Wszystko tętni życiem, rozwojem, nowością i ciekawością jutra. Z drugiej strony zaś wyczuwalna jest niepewność, coś czającego się za rogiem jak cisza przed burzą. Czy beztroskie łapanie chwili wynikało z niewiedzy, niedowierzania czy wręcz wyparcia zasłyszanych wiadomości? Trudno powiedzieć. Niewątpliwie kontrast tak pięknego obrazka z późniejszą rozpaczą, strachem i poczuciem niesprawiedliwości jest atutem tej jakże smutnej opowieści. Opowieści, która jednak daje nadzieję.

Mirosława Guzik przetrwała piekło wojny. Wróciła i wbrew wszystkiemu znalazła szczęście u boku wspaniałego człowieka. Doczekała się trójki córek, z których najmłodsza, Anna Maria, ciągle daje świadectwo i przypomina o tym, co się działo. Pracuje w Muzeum Auschwitz-Birkenau, którego współtworzeniem zajmowali się jej rodzice. Rodzice, którzy doznawszy piekła obozów koncentracyjnych wrócili do miejsca przypominającego o ich tragedii. Zamieszkali na terenie obozu Auschwitz-Birkenau, aby uchronić przed zniszczeniem to, co pozostało i stworzyć muzeum. Niewyobrażalne? Być może. To kolejny dowód na to, że ludzka wyobraźnia nie jest w stanie wymyślić wszystkiego.