Czy każdy z nas może zostać świętym mikołajem? Czy ta zaszczytna funkcja to domena tylko mężczyzn? A gdyby tak świętym mikołajem była kobieta i to taka, po której nikt się tego nie spodziewa? Ile trzeba mieć w sobie empatii i miłości do drugiego człowieka, aby stawiać jego dobro ponad swoje i cieszyć się z obdarowywania go prezentami? Okazuje się, że wystarczy odrobina pomysłowości, łut szczęścia, a może zwykły zbieg okoliczności, aby wcielić się w rolę świętego. Bez siwej długiej brody, dużego brzucha i czerwonego wdzianka – któż by pomyślał?!

Marylka idzie przez życie wesoło i radośnie, a właściwie to biegnie, bo kocha ludzi, zwierzęta i świat. Jak każda młoda dziewczyna szuka szczęścia, przyjaźni, miłości … W jakiś magiczny sposób przyciąga do siebie ludzi, którzy widząc w niej barwnego ptaka, nie potrafią przejść koło niej obojętnie. I zjawia się Janusz, który kocha na zabój, ale nie jest do końca szczery. I pojawia się Gertruda, która potrafi dostrzec w Marylce jej dobre serce, ale umiera, bo taka już kolej ludzkiego życia. Nie ma jednak tego złego, co by na dobre nie wyszło. Bo Gertruda ma majątek, a nie ma krewnych, a Janusz potrafi prosić o wybaczenie i posiada ogromne pokłady cierpliwości.

Bo to nasze życie to taka plątanina nitek i losów. Różnych wydarzeń, w których uczestniczymy, i błędów, które można naprawić. A czasem jest na tę naprawę zbyt późno.

-Czyli ten biały kłębek może zacząć tworzyć swoją historię od nowa? Zupełnie inny, nowy wzór?

-Oczywiście. Nigdy nie jest za późno, by zacząć od nowa.

-A jak się znowu pomylę?

-To sprujesz i zaczniesz od początku.

I tak oto Marylka pomagając innym zaczyna tworzyć nowe historie. Splata ze sobą losy zupełnie przypadkowych osób, tylko po to, aby odmienić ich życie. Tworzy samonapędzającą się sieć pomocników, którzy z chęcią odwdzięczają się za okazaną dobroć.

Czasami życie rzuca nam kłody pod nogi. Nie powinniśmy ich toczyć przed sobą, bo może być bardzo ciężko. Powinniśmy nauczyć się je przeskakiwać. Ale to już wymaga wielu umiejętności.

Chociaż nie jest jej łatwo samotnie iść przez życie, Marylka nie traci swojego hartu ducha. Przeskakuje lub omija przeszkody, jakie stawia przed nią życie i próbuje znaleźć sposób na to, aby było ich coraz mniej. Zarówno dla niej, jak i dla innych. Znajduje ukojenie i autentyczne szczęście w pomaganiu innym. Musi czasem kogoś o coś poprosić, zaaranżować spotkanie lub wymyślić sprytny plan. Wszystko jednak w jedynym słusznym celu – aby pokazać, że dobro powraca i ucina nosa nawet tym, którzy myślą o nas źle.