Każdy kwiat był piękniejszy od drugiego: bladoróżowa róża stulistna Williama Lobba o płatkach porośniętych mszystymi włoskami; cielista, rozkosznie pachnąca Madame Bosanquet (…) Ta kremowa z plątaniną złotych nitek w sercu (…) Katharina Zeimet… Taka odporna, długo kwitnąca odmiana. Potrzebuje tylko wody i trochę nawozu.

Rosyjska rodzina Stresznajewów, blisko spokrewniona z carską rodziną królewską oraz jej amerykańscy przyjaciele Ferridayowie – spotkali się kiedyś i nawiązali bliską, serdeczną relację. Szczególnie Sofia Stresznajew i Eliza Ferriday, młode mężatki pełne życia i marzeń na przyszłość, pokochały się wręcz siostrzaną miłością. Odwiedzały swoje kraje i zachwycały się ich pięknem. Chodziły na rosyjskie bale, do opery i teatru, fascynowały się modą i zmieniającym się światem. Aż nastąpił rok 1914 i wszystko zmieniło się nie do poznania.

Dotarłam bezpiecznie do Nowego Jorku w sierpniu, kiedy Niemcy wypowiedziały wojnę Francji i wtargnęły do neutralnej Belgii, a Rosja ogłosiła mobilizację. Nie mogłam sobie darować, że nie zabrałam ze sobą Sofii i jej rodziny. Po wybuchu wojny trudniej im będzie wyjechać z kraju.

Rosyjski świat Sofii przestał istnieć, a ona sama musiała stawić czoła okrucieństwu jakie zgotowali jej rodzinie inni mieszkańcy kraju. Nie tylko wybuch I Wojny Światowej zmienił realia, do których była przyzwyczajona. To przede wszystkim „zasługa” rewolucji wymierzonej w cara i jego bezduszną politykę wobec poddanych, którzy biedowali, głodowali i nie mieli właściwie żadnych praw. Przelała się czara goryczy i lud wystąpił wobec władcy. Niestety obalenie cara i przejęcie władzy odbywało się w najokrutniejszy ze sposobów. Ofiara stała się katem, czego efektem były kolejne śmierci. Przemoc rodziła przemoc, a piękne idee zamieniały się w puste frazesy.

Pod koniec zimy wieśniacy, którzy zajęli posiadłość, zebrali się przy kurniku, po czym upiekli i zjedli pawie. Schwytali wrzeszczące ptaki, rozpalili ognisko i wkrótce doleciał nas zapach pieczonego mięsa. W brzuchach nam zaburczało, a tymczasem napastnicy, niektórzy wymachujący pawimi piórami, z butelkami wódki w rękach, wykrzykiwali do nas pogróżki, dopóki nie wrócili do domu.

Sofia musiała stać się różą, która odporna nawet na burze potrafi przetrwać i wypuścić nowe pąki – wbrew przeciwnościom losu, zawieruchom i złorzeczeniu innych ludzi. Jej rodzina zaatakowana przez rewolucjonistów, pozbawiona praktycznie wszystkiego, mogła liczyć jedynie na jej spryt i umiejętności radzenia sobie w ekstremalnych sytuacjach. Czy uda jej się sprowadzić pomoc i wyjechać?

W tym samym czasie Eliza, na drugim krańcu świata, zmaga się z własnymi demonami i smutkami. Dodatkowo martwi się o losy swojej rosyjskiej przyjaciółki, która nie daje znaku życia i znika bez wieści. Angażuje się zatem w pomoc Rosjankom, które w obawie o swoje arystokratyczne życie, uciekają do Ameryki praktycznie bez jakichkolwiek środków do życia. Niektórym pozostaje wyłącznie to, co mają na sobie oraz duma, która nie pozwala im się poddać.

Opowieść z wielką wojną w tle, chociaż częściowo fikcyjna, mogła wydarzyć się naprawdę. Prawdziwa jest wojna, krwawa rewolucja, car i jego rodzina a losy Stresznajewów przedstawiają scenariusz wielu takich rodzin. Czy przetrwają róże, tak pieczołowicie pielęgnowane przez Sofię? Czy ona sama przeżyje i odnajdzie nowy dom?

Wyjęłam różę spod futra. Chociaż już nie kwitła, listki pozostały zielone i produkowały dość chlorofilu, by roślinka przeżyła, a nawet się rozwinęła i wypuściła dwa pączki.

Po raz kolejny, czytając opowieść, która dzieje się w carskiej Rosji, przekonuję się, że przepych, bogactwo i przepaść między warstwami społecznymi była tam wręcz niewyobrażalna. I niestety musiała kiedyś się skończyć. Jedynie sposób, w jaki została brutalnie zmieciona z powierzchni ziemi, wydaje się niesprawiedliwy i bezsensowny. Wiadomo, że każdemu człowiekowi należy się godne życie. Carowi, królowi i bogaczom również. Zachowanie umiaru i odpowiednich proporcji – oto taki mały klucz do sukcesu.