[C]zasami oczywiste odpowiedzi są bardzo blisko, a nie potrafimy z nich skorzystać. Szukamy daleko, patrzymy poza horyzont zdarzeń, a może warto rozejrzeć się wokół siebie i zauważyć tych, którzy naprawdę są nam życzliwi. Może ich intencje w rzeczywistości są inne, niż podejrzewaliśmy? A jeśli coś odczytaliśmy błędnie, uprzedziliśmy się? A sytuacja wygląda zgoła odmiennie?

Zwyczajna krakowska pasmanteria – niektórzy określiliby ją nawet jako przeżytek, coś co jest zupełnie niepotrzebne i nikt już nie odwiedza takich miejsc. Wszystko można kupić gotowe, zużyte wyrzucić i nabyć zupełnie nowe. Ta pasmanteria jednak jakimiś sobie tylko znanymi sposobami przyciąga ludzi, którzy może w innych okolicznościach nigdy by się nie spotkali, nie mówiąc już o przyjaźni. Na coczwartkowych spotkaniach w „Splątanej Nitce” spotykają się bowiem osoby o zgoła odmiennych gustach, doświadczeniach i w różnym wieku. Są panie, panowie i każdy z nich, dziergając lub wyszywając kolejne makatki, próbuje odnaleźć spokój i zająć czymś upływający czas. Tak naprawdę przychodzą do swojej ulubionej pasmanterii, aby uciec od samotności, porozmawiać, wyjść z domu i poczuć, że ich życie ciągle ma znaczenie.

A może to za sprawą właścicielki ludzie znajdują w tym miejscu zrozumienie i życzliwość? Klaudyna bowiem prowadzi swoją pasmanterię z miłości do włóczek i nitek, spełniając w ten sposób swoje marzenie. Nie odtrąca, nie krytykuje i pozwala innym pójść swoją drogą. Bo czy można pozbyć się niechcianych uczuć i zastąpić je innymi, wyrzucić niepotrzebne i kupić takie, które nam odpowiadają? Nie naprawiać błędów tylko bez oglądania się za siebie przeć do przodu? Historia Klaudyny, Moniki i ich znajomych pokazuje, że najpierw należy zrozumieć swoje emocje i intencje innych, aby zaopatrzyć się w nowe i zdecydowanie lepsze uczucia, nie ignorując jednak tych już wcześniej nabytych.

Każdy się starzeje (…) Zauważyłam, że w niektórych przypadkach dojrzałość to po prostu zmęczenie własnymi błędami. Nie chęć naprawienia ich czy dostrzeżenia, że się pojawiły, ale potrzeba świętego spokoju.

Klaudyna, właścicielka wspomnianej pasmanterii, twierdziła, że jest już w takim wieku, który pozwala jej na bycie cyniczną, mówić prosto z mostu i nie tłumić w sobie niepotrzebnych emocji. „Dawno przestałam się wstydzić tego, kim jestem, bo przecież i tak nie będę już inną osobą.” Czy na pewno jednak tak jest? Czy jej spokojna pasmanteryjna egzystencja nie jest jedynie zmęczeniem się swoimi dawnymi błędami i próbą zapomnienia? Nie bez powodu „czasami stawała się zamyślona, nieprzystępna, wręcz naburmuszona.” Jakie w takim razie skrywa w sobie tajemnice i jakie błędy przyjdzie jej naprawić, aby prawdziwie dojrzeć i rozplątać swoje ścieżki?

-Ale jak to zrobić? Jak się pozbyć niedobrych emocji? (…) -Tylko czas da ci na to odpowiedź. Każda zmiana go wymaga. Pewne sprawy muszą dojrzeć. Wiem, że chciałabyś wszystko się rozstrzygnęło w jedną lub drugą stronę. Niestety tak nie będzie. To jest proces, ma różne etapy, a każdy z nich jest inny.

Monika, siostrzenica Klaudyny, znajduje się właśnie w takim momencie swojego życia, kiedy oczekuje się gotowych i szybkich rozwiązań. Czekanie i związane z tym podejmowanie decyzji wydaje się trudne i przynosi jedynie niepotrzebne rozterki i wątpliwości. Nie potrafi wyplątać się z toksycznego związku, który przynosi niepewność, lęk i obawę o swoją przyszłość. Tak trudno jej zrozumieć własne uczucia i zamienić je na takie, które oferuje ktoś, kto znajduje się na wyciągnięcie ręki. Jej dojrzewanie także łączy się niezmiennie ze zmierzeniem się z własnymi błędami i wyborami życiowymi.

[G]óry dają jedyne w swoim rodzaju poczucie roztopienia się w niebycie. Przypominające nirwanę. Nagle czujesz, że każda krzywda staje się nieistotna, ból znika, a rana zabliźnia, ogarniają cię spokój, wdzięczność i szczęście. Tego właśnie doświadczyłem.

Klaudyna i Monika to tylko dwie z wielu osób pojawiających się w powieści. Wszystkie charakteryzuje natomiast jeden cel – dojrzeć na tyle, aby zmierzyć się ze swoimi emocjami, naprawić błędy i „wydziergać” sobie nowe ściegi życiowe. Jest to zarówno pogodzenie się ze śmiercią bliskiej osoby, wyplątanie się z sieci kłamstw i manipulacji, zmierzenie się z prześladowaniem w szkole czy uświadomienie sobie, że bliska osoba ważniejsza jest niż blask i sława. A wszystko po to, by żyć w zgodzie z samym sobą, bez supełków, których nie chce się nam rozplątać.

Powieść Agnieszki Krawczyk jest opowieścią o pokonywaniu własnych słabości, przyznawaniu się do błędów i rozwiązywaniu problemów z przeszłości, które plączą obecne i przyszłe nasze ścieżki. To zwrócenie uwagi na potrzebę pomagania sobie nawzajem, na problem samotności i niedojrzałości wśród ludzi w różnym wieku. To w końcu bardzo malowniczo osadzona historia, która pokazuje, że góry przemierza się życiu nie tylko fizycznie, ale i emocjonalnie.

Z każdej drogi można zawrócić i wybrać inną. Życie jest jak górski szlak: to pasmo wyzwań i prób, by osiągnąć szczęście. Jeśli uda się przezwyciężyć strach, wątpliwości i wahania – spełnią się wszystkie sny.