Nienawidziłam tego uwiązania, czułam, że się duszę, będąc zależna od drugiej osoby. Chciałam sama o wszystkim decydować. Chciałam robić to, co będzie dobre dla mnie. […] Lubiłam być pierwsza. Lubiłam, żeby było tak, jak ja chcę.
Często dzisiaj słyszymy, że współczesny człowiek powinien być pewny siebie, powinien się rozwijać, powinien myśleć o swoich potrzebach i generalnie stawiać siebie na pierwszym miejscu. I nie byłoby w tym nic złego, gdyby ludzie nie mylili samorozwoju z samolubstwem i egoizmem. Bardzo łatwo przekroczyć granicę, za którą zaczynamy ranić siebie i innych, a przecież nie o to w tym wszystkim chodzi. Nasza droga szeptucha Jarogniewa także dochodzi w swoim życiu do momentu, w którym zaczynają męczyć ją… wyrzuty sumienia.
Ja nie lubię myśleć o przeszłości. Nie cierpię roztrząsać dawnych błędów. Uważam, że lepiej jest żyć tym, co jest teraz, i tym, co ma nadejść.
Taka właśnie jest Jaga – odważna, wyzwolona, przebojowa kobieta, która wydaje się, że potrafi odnaleźć się w każdej sytuacji i iść dalej. „Nienawidziłam przyznawać się do błędów” – a popełniała je jak każdy inny człowiek. „Ja byłam osobą bardzo pamiętliwą i złośliwą” – co nie przysparzało jej fanów i przyjaciół. „Tęskniłam za ludzkim głosem, a tym bardziej za ploteczkami” – nie potrafiła więc żyć w samotności, a jej zachowanie mogło kiedyś do tego doprowadzić. „Nie roztkliwiam się nad sobą. Idę przed siebie bez oglądania się na innych” – a takie podejście prowadziło bezpośrednio do ranienia innych, czym szeptucha nie chciała zaprzątać sobie głowy. Aż do czasu, kiedy w grę zaczęła wchodzić miłość i strach.
Problem w tym, że wybacz, ale jesteś tylko śmiertelniczką. Powiedział to tym swoim spokojnym głosem, którego używał do pocieszania chorych. Oczywiście mnie tym zirytował. Zawsze musiał być taki dobry, rozumiejący, teoretycznie idealny. I musiał mieć rację, za co często szczerze go nie cierpiałam.
Mszczuj – kapłan, który był całkowitym przeciwieństwem Jarogniewy, w skutek pewnych szalonych okoliczności został z nią połączony… węzłem małżeńskim. I o ten węzeł właśnie tutaj chodziło. Jaga nie potrafiła zaakceptować faktu, że jest ktoś, kto miałby ograniczać jej wolność, z którego zdaniem musiałaby się liczyć i o którego powinna się troszczyć. Wydawało się, że był to ich życiowy błąd, który należy szybko rozwiązać i o nim zapomnieć. Nie tak prosto jednak podporządkować sobie uczucia, bo przecież serce nie sługa. Można by powiedzieć, że bogowie w swojej przewrotnej złośliwości zamiast wpakować ich w tarapaty i oddalić od siebie, przyczynili się do powstania uczucia, o które sami by siebie wcześniej nie posądzili. Bo miłość pozwala spojrzeć na samego siebie z zupełnie innej perspektywy, a strach uświadamia jak ważne mieć obok siebie kogoś bliskiego.
Miałam wrażenie, że zawiodłam. Wszystkich. Zawiodłam Mszczuja, bo nie umiałam być kobietą, która by go kochała i której by to wystarczyło. Zawiodłam mieszkańców Bielin, bo nie umiałam zapewnić im opieki. Ba, zawiodłam nawet Swarożyca, bo unikałam spełnienia obietnicy. A już na pewno zawiodłam moją babcię, wchodząc ze Swarożycem w podejrzane układy. […] Miałam dar do niespełniania oczekiwań innych.
Czy Jarogniewa wyciągnie odpowiednie wnioski z tego, co wydarzyło się w pewną mroźną zimę? Czy uważniej podejdzie do kontaktów z innymi i relacji z bogami? Co takiego wystraszy ją do tego stopnia, że zacznie żałować swoich czynów i decyzji? No i czy uczucia Mszczuja zostaną w końcu odwzajemnione? Kto w tej rozgrywce okaże się być wygranym, a kto będzie musiał zmienić swoje podejście do życia? Lektura „Mszczuja” dostarczy odpowiedzi na wszystkie te pytania.
Kolejna część cyklu „Kwiat paproci” zabiera nas znowu do świata , w którym słowiańscy bogowie mają wiele do powiedzenia, jednak w starciu z szeptuchą będą musieli zweryfikować swoje podejście do ludzi. Okazuje się, że to co boskie nie zawsze oznacza lepsze, niezwyciężone i nietykalne. Baba Jaga po raz kolejny będzie próbowała rozwikłać zagadkę, która tym razem przerazi nawet ją samą. Tak trudno rozstawać się z bohaterami, którzy dostarczają emocji, śmiechu, wiedzy i przenoszą nas do zupełnie innego świata. Jednak, oprócz rozrywki, uczą nas, że nie da się przejść przez życie tak, aby niczego nie żałować. Nawet Jaga musi się w końcu z tym pogodzić. „Dzięki Mszczujowi zaczęłam doceniać to, co ludzkie” – całe szczęście, bo to właśnie o relacje z drugim człowiekiem trzeba walczyć najbardziej. A siebie kochać za to, że potrafi się kochać innych.
Gorąco polecam całą serię:
- Szeptucha
- Noc Kupały
- Żerca
- Przesilenie
- Jaga
- Gniewa
- Mszczuj
*Wszystkie cytaty pochodzą z książki Katarzyna Berenika Miszczuk, Mszczuj, Wydawnictwo Mięta, 2024