Są rzeczy ważne i ważniejsze.
Nikt nie lubi wyjątków. Albo tylko nielicznym oczy się błyszczą na myśl, że coś odbiega od reguły, tym samym ją potwierdzając. Całej reszcie są one po prostu niepotrzebne, zbędne i w ogóle po co sobie komplikować życie. No bo kiedy już uda się opanować zasadę, wystarcza nam sama satysfakcja z jej zrozumienia i żadne niespodzianki nie są nam już potrzebne. A wyjątki sprawiają, że zapadamy się w sobie niczym tytułowy pałac, który z jakimś dziwnym uporem upodobał sobie wszystko, co wymyka się jakimkolwiek regułom. A o tych ostatnich nie słyszeli chyba nawet w bajkach! Może jedynie w tych, które przeznaczone są dla kogoś, kto nie wpasowuje się w żadne znane i akceptowane ramy.
Niczym w biblijnej opowieści, grupa nastolatków znalazła się w sytuacji, gdzie absolutnie wszędzie „zabrakło miejsca w gospodzie”, czyli innymi słowy nie dostali się do żadnej szkoły ponadpodstawowej. System ich nie przepuścił, nie zaakceptował i jednym słowem… olał. Jedynym wolnym lokum okazała się szkoła, która przyjęła dosyć specyficzne warunki rekrutacji. Ale co zrobić, jeśli jest się „przegrywem”, który w zaistniałej sytuacji nie ma nic do gadania, a rodzice pokładają w niej wszystkie swoje nadzieje. Bo czy ktoś lubi żyć ze świadomością, że ich dziecko jest niczym 'wyjątek”, którego nikt nie lubi?
[D]obry człowiek nigdy nie jest przegrywem.
Zapadły pałac, jak sama nazwa sugeruje, nie robi na kandydatach dobrego wrażenia. Kiedy dodać do tego brak kadry nauczycielskiej, jakichkolwiek instrukcji czy choćby testów kwalifikacyjnych, zbliżamy się bardzo blisko do katastrofy edukacyjnej. A chętnych jest więcej niż wolnych miejsc. Rywalizacja to dobra forma nauki, ale chyba nie w sytuacji, kiedy zgraja nastolatków pozostawiona jest sama sobie, a w dodatku czuje, że to szkoła ostatniej szansy! Brzmi niebezpiecznie… Do tego pałac zaczyna żyć jakby własnych życiem i zmusza każdego z nich do zderzenia się z własnymi słabościami i lękami. Chociaż może to właśnie ich „wyjątkowość” sprawia, że pałac postanawia wystawić ich na próby godne najtęższych umysłów. Bo czasami to, co wymyka się zasadom jest najciekawsze, najbardziej wartościowe i niesamowite.
Pałac nie chce nas skrzywdzić.
Wraz z wykonaniem zadań, zgodnie z zasadą „do trzech razy sztuka”, każdy uczestnik doświadcza czegoś, co znacznie odbiega od realności, prawdopodobieństwa i normalności. Powiedzieć, że szkoła próbuje ich przerazić i okrutnie przeegzaminować, to jakby nic nie powiedzieć. Wysyła ich na misje niczym rycerzy walczących ze smokiem czy innym stworem, który zagraża pozostałym. Gdyby tylko rodzice wiedzieli na co skazali swoje dzieci, posypałyby się skargi do kuratorium, bez dwóch zdań! Czy ich dzieci wyjdą z tego cało czy może rekrutacja pozostawi jakieś trwałe ślady na ich ciałach i duszy? A potem dziwić się, że tak wielu nastolatków przeżywa traumy i walczy z depresją.
Tyle że po tym, co przeszli przez ostatnie dni, wiedzieli już aż za dobrze, że granica niemożliwego leży o wiele dalej, niż dotąd sądzili.
„Zapadły pałac” skrywa bardzo wiele tajemnic, których odkrycie już w pierwszym tomie wymaga od bohaterów nie lada odwagi i determinacji. Każdy z nich ma poczucie, że jeśli nie podołają wyzwaniu, to może nie ma dla nich na tym świecie miejsca? Jakkolwiek przerażające i absurdalne wydają się przydzielone im zadania, pałac pokazuje im, że nawet takie „wyjątki” jak oni mają w sobie ogromną moc, która niezrozumiała dla innych, wcale nie stawia ich na przegranej pozycji. Może to właśnie największa siła tkwi w ich słabościach, a zasady są po to, aby je łamać, a nie tylko martwić się wciąż pojawiającymi się ograniczeniami. Bo myśleć można do przodu, na boki, do tyłu i w takim kierunku, który przyjdzie nam do głowy. Czasami inaczej się nie da, jak tylko zaakceptować to, co w nas jest wyjątkiem (i żadnej reguły potwierdzać nie musi).
Książka nie tylko dla nastolatków. Gorąco polecam 14+
*Wszystkie cytaty pochodzą z książki Zapadły pałac, Marta Kisiel, Wydawnictwo Mięta, 2025