Ta siedmioletnia dziewczynka, którą widziała w lustrze, towarzyszyła jej zawsze. Trauma się nie starzeje. Zatrzymuje człowieka w tym momencie, w którym go dopadła. Jeśli jest nieuświadomiona, może kierować czynami w całym dorosłym życiu. Ktoś nie rozumie, dlaczego w niektórych sytuacjach reaguje jak dziecko. A to się odzywa tamten głos. Zakopany głęboko smutek, strach lub gniew. Często wszystko jednocześnie.

Zbrodnia sprzed lat. Mała dziewczynka, która doświadcza najgorszej w swoim życiu straty i jednocześnie staje się jej świadkiem. Trauma. Wyparcie. Próba zapomnienia. Życie w poczuciu, że skrawki jej wspomnień wymagają poukładania i złożenia w jedną całość. Powrót do miejsca, w którym to wszystko się zaczęło i gdzie powinno się skończyć. Po to, aby pójść dalej, aby zacząć normalnie żyć. Czy po tylu latach wciąż jest to możliwe?

Bardzo trudno jest zmierzyć się z własnym strachem. Każdy bowiem ma swój. Szyty na miarę. Jej strach miał dźwięk głuchego łoskotu bezwładnego ciała upadającego na ziemię.

Majka Sokołowska po latach powraca do rodzinnego miasta, aby odkryć prawdę o śmierci swojego ojca. Borki, to senne miasteczko, okazuje się być jednak miejscem, w którym ludzie nie lubią wracać do tego, co było. Wolą udawać, że wszystko powinno pozostać takie jakie jest. Chcą, aby to ich przewidywalne życie, nawet jeśli skazuje niektórych na trwanie w lęku i przyzwala na przemoc domową, trwało w niezmienionej formie. Każdy każdego zna, plotki roznoszą się lotem błyskawicy, wiadomo czego się po kim spodziewać. Dla niektórych Majka Sokołowska okazuje się zatem gościem niepożądanym, którego należy się szybko pozbyć. Czy dziewczynie uda się poznać prawdę i obronić przed nieprzychylnymi jej osobami? Czy dane jej będzie „[p]ogadać otwarcie z tamtą dziewczynką, co w wieku siedmiu lat widziała rzeczy, pod którymi czasem uginają się nawet doświadczeni prokuratorzy?”

Blizny przeszłości to niezwykle wciągający kryminał. Czytelnik czuje się jakby układał puzzle i to takie, z których ma powstać błękitne niebo. A wiadomo, że wtedy każdy kawałek wydaje się być podobny i trudno znaleźć ten właściwy. Trzeba się nieźle natrudzić, obracać puzzle w różne strony, aby trafić na idealne dopasowanie. I tak jest też w tej opowieści. Czytając, powoli odkrywamy skrawki i kawałki układanki, mimochodem dowiadujemy się o czymś istotnym, aby na końcu odetchnąć z ulgą. Niby prawda leży tuż przed oczami, a tak trudno wpaść na to, co jest takie oczywiste.

A to dopiero początek, bo pewne sprawy ciągle pozostają nierozwiązane i nadal do końca nie wiadomo kto i dlaczego dopuścił się zbrodni i skazał Majkę na traumę, lęk i samotność. Pocieszające jest, że „z każdego tunelu jest wyjście i nie tylko medale mają dwie strony.” A prawda, nawet najgorsza, lepsza jest od życia w ciągłym strachu i kiedyś trzeba się z nią zmierzyć.