Miłość jest pierwszą ofiarą wojny.

Ziarno jest w życiu człowieka niezwykle istotne. To z niego wzrasta zboże, aby mógł potem powstać chleb. To dzięki niemu mamy piękne rośliny, drzewa, warzywa czy owoce. Niestety z ziaren biorą się także chwasty i wszystko to, co przeszkadza innym wzrastać. Najważniejsza jest gleba – odpowiednio nawożona i nawodniona potrafi zadziałać cuda i z maleńkiego ziarenka potrafi powstać coś niezwykłego. Tak też rodzi się wolność – wystarczą niewielkie ziarna nadziei wrzucone na odpowiedni grunt, aby rosnąć w siłę i niepostrzeżenie zamienić pragnienia w czyny. Ważne, aby je pielęgnować i nie zapominać o ich istnieniu.

Życie jest teatrem, moja droga, a my wszyscy jesteśmy aktorami. Tak jak w teatrze, więc i w życiu, są role duże i małe, są gwiazdy i są figuranci. Jedni grają główne role, inni są tłem, ale w życiu właśnie to tło tworzy spektakl, dzięki niemu istnieją gwiazdy, to ono pozwala im błyszczeć i zachwycać.

Jednymi z głównych aktorów spektaklu pod tytułem „Ziarna wolności” są Marta i Marek. To ich historia staje się tym wątkiem, które prowadzi nas poprzez trudy wojennej rzeczywistości. To Wielka Wojna stała się tutaj tłem, które pokazuje jakie niewyobrażalne zniszczenia zachodzą w życiu i duszy człowieka, kiedy przychodzi walczyć o wolność. To historia Marty i Marka uświadamia nam, z jak wielkim poświęceniem i niepewnością przyszło obcować ludziom z pozoru nieważnym, a jakże istotnym w ostatecznym rozrachunku. Wrzuceni w ziemię, która niekoniecznie chciała wydawać dobre plony, wszystkimi siłami walczyli o to, aby zapuścić korzenie i przetrwać w niesprzyjających warunkach. Rozdzieleni, samotni, pełni tęsknoty i strachu musieli wtopić się w tło spektaklu, aby przetrwać. Czy ich miłość zdołała przetrwać lata rozłąki i zmieniającą się rzeczywistość? Czy ich osobiste przeżycia pozwoliły im pozostać tymi samymi ludźmi czy jednak ich role w tej sztuce uległy diametralnym zmianom?

Mamy wolną Polskę! […] Marek patrzył na to wszystko ze zrozumieniem i szczęściem, ale nie dał się ponieść tłumowi. On nie chciał świętować. W duszy przeżywał raz jeszcze całe swoje życie, które było oczekiwaniem właśnie na ten dzień, teraz jednak nie przyniósł on nic, może oprócz przekonania, że jest to świetny dzień na odebranie sobie życia.

Jak wiele znaczeń może mieć wolność. To brak ograniczeń, to możność wyboru, to poczucie przynależności do ideałów, to w końcu także spokój ducha, który pozwala odetchnąć pełną piersią i zapomnieć o troskach i zmartwieniach. Dla bohaterów „Ziaren wolności” stała się ona nadrzędną wartością, popychającą ich w różnych kierunkach. Jakże trudno musiało im być, gdy w obliczu wywalczonej wolności kraju, przyszło im się zmagać z wewnętrznym uwięzieniem w bólu, rozczarowaniu i braku miłości. Czy zdołają uciec z takiego więzienia?

Opowieść Marcina Chyczewskiego to podróż poprzez różne oblicza wojny. Przemierzamy miasta, kraje, pola bitwy i dworskie pokoje, aby poznać ten trudny czas z różnych stron. Wraz z bohaterami walczymy o wolność kraju, przekonań, uczuć i prawo do szczęścia. To bardzo ciekawe pokazanie, jak ważni są nie tylko główni aktorzy, ale także ci, którym przyszło grać na pozycjach pozornie mniej ważnych. Tylko dzięki współpracy całego zespołu spektakl ma szansę odnieść sukces, tak jak działania na wielu wojennych frontach prowadzą do wygranej. Wszystkie ziarna są ważne, bo nigdy nie wiadomo, które z nich okaże się tym prowadzącym ku wolności.

Polecam.