Co można zostawić po sobie w spadku? Pieniądze, dom, samochód, wychowanie, miłość. Ale czy to nie tożsamość jest najważniejsza? Poczucie istnienia? (…) Nie chcę przeżyć całego życia, nie istniejąc.

Każdy człowiek ma prawo, aby żyć tak jak chce. To, co podoba się jednemu, niekoniecznie wzbudza zadowolenie u innego. Każdy ma swoją definicję szczęścia i może tworzyć swoją tożsamość w oparciu o to, co buduje jego rzeczywistość. Owa tożsamość może różnić się diametralnie od tej, którą mieli nasi przodkowie, ponieważ jedyną stałą w życiu jest zmiana. Inaczej myślimy, inaczej żyjemy i mamy inne priorytety. Ważne jednak jest to, aby móc spojrzeć wstecz i zdecydować, które dziedzictwo chcemy kontynuować, a które zupełnie nam nie pasuje. Problem pojawia się wtedy, kiedy pozbawieni jesteśmy przeszłości, a więc korzeni, które stanowiłyby fundament naszej tożsamości. Czy warto ich szukać? Czy należy zadawać pytania? I czy jesteśmy gotowi na odpowiedzi?

Wirginia Woolf napisała kiedyś, że przeszłość każdego z człowieka jest w nim zamknięta jak karty książki, którą on zna na pamięć, a przyjaciele znają tylko tytuł.

Maria Korcz zna tylko część książki, którą napisało dla niej życie. W jej pamięci pozostały wspomnienia, których wolałaby nie mieć, dlatego nie dzieli się nimi nawet z najbliższymi. Nie wie, dlaczego życie zgotowało jej taki los i jaka była przyczyna umieszczenia jej w domu dziecka. Skąd ją wiedzie los? Gdzie leżą jej fundamenty, na których mogłaby zbudować silną tożsamość i uwolnić skrywane latami emocje poczucia niesprawiedliwości, żalu i niepewności. Nie każdy przecież chce być aktorem w swoim własnym życiu. I tak Maria postanawia zmienić scenografię i zostać w końcu reżyserem tej sztuki zwanej życiem. Nie wszystkim się to jednak podoba…

Umarła, bo ktoś uznał, że tak, jak dziedziczy się żal i chęć zemsty, dziedziczy się też winę.

Maria Korcz odziedziczyła jedynie tajemnice, które z czasem były jak „psychiczne sińce”, które „dawały o sobie znać”. Jedynym lekarstwem była konfrontacja z przeszłością i wypełnienie jej prawdą o swoim pochodzeniu. Niestety, swoje traumy i sekrety pozostawia w spadku córce, a Inga postanawia doprowadzić sprawę do końca, aby nie przekazywać ich kolejnym pokoleniom. Tajemnice i niedopowiedzenia rzutują niestety na całą rodzinę, a jak się Inga z czasem przekonuje, potrafią zmieniać z czasem swoje znaczenie i mylnie przekonywać o czyjejś winie. Kto zatem powinien odpowiedzieć za czyny naszych przodków?

Szkoda, że życia nie da się ulepić z jej [gliny] nowego kawałka. Na szczęście można poprawić życie tych, którzy wiele w nim wycierpieli.

„Nie pytaj”, bo odpowiedzi mogą okazać się trudne do zaakceptowania. Inga drąży, a to, czego się dowiaduje jest szokujące i tak bardzo bolesne. „Nie pytaj”, bo nic już nie będzie takie jak było. Ale czy to źle? Czy lepiej żyć w niewiedzy i pozostawić wszystko tak, jak jest? A może dzięki naszym pytaniom uratujemy komuś życie, zadośćuczynimy ofiarom, doprowadzimy winnych tam, gdzie już dawno powinni byli się znaleźć? Prawda nas wyzwoli – czy do takiego wniosku doszła Inga Korcz dzięki swojemu śledztwu? Do szukania odpowiedzi na tego typu wątpliwości skłania lektura książki Marii Bernackiej-Drabik.

Polecam.

*Cytaty pochodzą z książki Maria Biernacka-Drabik, Nie pytaj, Wydawnictwo Muza, 2024