Nie wierzę, nie można aż tak się zmienić. Zło zostaje na zawsze złem, nie da się go przebrać za dobro.

To, co powszechnie uznawane jest za złe, czyli na przykład nienawiść, chęć zemsty, zazdrość, chciwość czy gniew, nigdy nie zostanie uznane za dobre. A przynajmniej nie powinno. To cechy, które należy w sobie zwalczać, a podsycanie ich prowadzi do zguby. Pozornie dobre uczynki, ale robione wyłącznie na pokaz, po to, aby ukryć prawdziwe intencje, nie eliminują czynnika zła. Bo zło jest czarne, a dobro to biel – pomieszanie tych dwóch kolorów fałszuje rzeczywistość. Czy w „zwyczajnym” kryminale jest miejsce na tak wiele odcieni i zastanawiania się nad emocjami bohaterów? Czy nie najważniejsze jest poszukiwanie tego, który zabił? Okazuje się, że można stworzyć bardzo dynamiczną kryminalną opowieść, w której ścigamy mordercę (i nie tylko), równocześnie zastanawiając się nad jego motywacjami i szukając odpowiedzi na pytanie dlaczego?

Już chyba wiedział, co czują seryjni mordercy i dlaczego wpadają w taki diabelski krąg zabójstw, z którego nie potrafią się wyzwolić. Wiedzą, że robią źle, chcą to przerwać, a jednak nie są w stanie. Doznania, jakich doświadczają w chwili zabójstwa, są jak najmocniejszy narkotyk. Wciągają bezpowrotnie.

We Wrocławiu i jego okolicach dochodzi do brutalnych morderstw młodych kobiet, a sprawca pozostaje od długiego czasu nieuchwytny. Pojawia się i znika – czyżby duch? Za tajemniczym Poltergeistem rusza w końcu grupa śledcza pod przewodnictwem charyzmatycznej, silnej pani komisarz Laury Wilk. Dlaczego ten człowiek zaczyna zabijać, i to w dodatku seryjnie, nałogowo, z okrucieństwem? Gdzie kryje się zalążek jego zła i w jaki sposób próbuje go zamaskować? To pierwsze pytanie, które nasuwa się czytelnikowi, kiedy poznaje głównego męskiego bohatera, który wydaje się mieć dużo wspólnego z odnajdywanymi zwłokami. Autor umiejętnie bawi się z czytelnikiem w kotka i myszkę, a to utwierdzając go w swoich przekonaniach, a to znowu poddając wszystko w wątpliwość. Główny bohater jest tak złożoną postacią, że właściwie nie wiadomo czy bardziej mu kibicujemy, czy próbujemy go ukarać. A to dopiero początek.

Kiedy nienawiść zmienia się w obłęd? A może nienawiść jest tylko jednym z objawów szaleństwa?

Jakby tego było mało, autor serwuje czytelnikom także wątek sensacyjny, mafijny z elementami polityki i walki o władzę. Tutaj pojawia się korupcja, chciwość i to, co niszczy najbardziej, czyli chęć zemsty. I dochodzimy znów do zadawania sobie pytań, tym razem o granicę, po której przekroczeniu nasza nienawiść do kogoś zamienia się w obsesję i czekają nas nieuniknione konsekwencje. Poznajemy tutaj zarówno ogarniętego żądzą zemsty policjanta, jak i polityka czy biznesmena, którzy już dawno przekroczyli magiczną linię i tylko próbują zło przebrać w dobro. To musi się zakończyć tragicznie.

Mieczysław Gorzka stworzył bardzo oryginalną powieść kryminalną. Choć mamy w niej do czynienia z niejednym zabójstwem i niejednym mordercą, to jednak na dużą uwagę zasługuje ciekawa analiza wewnętrzna bohaterów. Obserwujemy nie tylko skutki, ale szukamy przyczyn obecnego stanu rzeczy. Jest dynamicznie, ciekawie, są zwroty akcji i „zamydlanie” czytelnikowi oczu, aby do końca nie wiedział kto?, ale ciągle zastanawiał się dlaczego? Prowadzone dwa śledztwa, bardzo od siebie różne, mogłyby z powodzeniem istnieć jako dwie odrębne książki (moim zdaniem:-), ale wrzucenie jednego w drugie chyba pomogło głównemu męskiemu bohaterowi przełamać swoje lęki i dowiedzieć się o sobie tego, czego unikał całe życie. Czy w powieści czytelnik znajdzie odpowiedzi na nurtujące go pytania? Muszę powiedzieć, że nie wszystkie. W końcu, kto wierzy w duchy?