Ja sam nie jestem zbyt przywiązany do tradycji. Owszem, uważam, że powinniśmy szanować pamięć o naszych przodkach, ale jednocześnie kojarzyć, że żyjemy tu i teraz. Człowiek nie może być skoncentrowany na przeszłości, bo to zazwyczaj przeszkadza mu w cieszeniu się teraźniejszością.

Czy powinniśmy interesować się przeszłością naszej rodziny i tworzyć drzewa genealogiczne, aby dokładnie widzieć skąd nas wiedzie droga? Czy potrzebne są nam odpowiedzi na pytania o to, skąd się wywodzimy, jaka w nas płynie krew i czy możemy pochwalić się przynależnością do jakiegoś znamienitego rodu? A co jeśli ta przeszłość odkryje przed nami wydarzenia, o których ktoś wolałby zapomnieć, z których niekoniecznie powinniśmy być dumni lub wręcz przeciwnie – przecież „czarne owce” mogą zdarzyć się w każdej rodzinie. Lepiej wiedzieć czy może dać spokojnie im odejść?

Pamiętaj, że zawsze najpiękniejsze jest to, co się nigdy nie wydarzyło. Można wtedy bez końca myśleć o tym, jak by było cudownie, wspaniale… Tymczasem prawda wcale nie musi być zgodna z tymi wyobrażeniami.

W rodzinach Baranowskich i Wysockich, dwóch rodach żyjących sobie na Podlasiu od dziesięcioleci, pojawiło się mnóstwo dobrych i tych gorszych dni. Każdy z nich, dumnie dbających o tradycje, musi konfrontować swoje wyobrażenia o dalszym życiu wraz ze zmieniającą się rzeczywistością. A w ciągu niemalże stu lat, w czasie których dzieje się ta opowieść, zmieniały się poglądy i konwenanse, wybuchały wojny i spory, a przede wszystkim umierali i rodzili się nowi i coraz to inni członkowie rodziny. A każde pokolenie przynosiło inne spojrzenie na otaczający je świat, który pragnęło zawojować i udowodnić, że to, co nowe jest lepsze, a stare powinno odejść do lamusa. Niezmienne zaś były uczucia, bez których nie istnieje świat: miłość, wierność i poszanowanie drugiego człowieka.

Czy zatem Antoni Baranowski z 1889 roku różnił się bardzo od swojego krewnego z 1989 roku? Zdecydowanie tak, w końcu tyle lat historii uczyniło z nich zupełnie obcych sobie ludzi. Z drugiej zaś strony, każdy z nich poszukiwał tego samego – szczęścia, poczucia przynależności i miłości. Ten daleki krewny, Eduardo Carneira, potrzebował w równym stopniu „nie tyle bliskich, co rodzinnego domu”, pragnął „zakorzenienia” i poczucia, że nie jest na świcie sam, a rodzina choć daleka i z obcego kraju, może być źródłem radości i spokoju ducha. Dzieje rodziny Wysockich uświadamiają zaś, że nawet przyszłe pokolenie potrafi ponosić konsekwencje niezbyt trafnych decyzji, plotka potrafi przetrwać całe wieki, a zranieni ludzie nie potrafią wybaczyć i zapomnieć. Jeden błąd w życiu Franciszka Wysockiego na początku dwudziestego wieku spowodował, że nawet w latach PRL-u jego krewni byli posądzani o dziedziczenie cech, których należy się wstydzić. Na szczęście, czas potrafi też leczyć rany, a pozostawione blizny są tylko wspomnieniem, które wraz z upływającymi latami bledną. Najważniejsze, aby nie obarczać przyszłych pokoleń swoimi traumami i nie przenosić na nich swoich złych doświadczeń.

Rodzina i dzieci to są najważniejsze sprawy na świecie. Wszystko inne podlega zmianom. Rządy i systemy polityczne upadają, a związki rodzinne trwają, niezależnie od tego, co się dzieje wokół. Dzięki nim odradza się cywilizacja po wszystkich katastrofach, rewolucjach, wojnach…

Saga rodzinna Baranowskich i Wysockich to przekrój relacji międzyludzkich na przestrzeni wielu lat. Zmienia się niemalże wszystko, a potrzeba tworzenia rodziny i posiadania potomstwa pozostaje niezmienna. Gdyby nie kolejne rodzące się pokolenia, świat przestałby istnieć. Obserwujemy tutaj różnorodne zachowania i postawy, relacje społeczne i kulturowe, obyczajowość, która musi ustąpić miejsca nowej i świeższej. Bo tak właśnie działa świat – nie ma rozwoju bez zmian, nie ma postępu bez otwierania się na nowości, nie ma nowych pokoleń bez pozwolenia im na popełnianie własnych błędów. W tym wszystkim zaś niezmienne pozostaje powracanie do źródeł i do tradycji, które wymagają pielęgnowania i przypominania, że historia kołem się toczy i warto pamiętać o tym, co było, aby wyciągać wnioski i nie dublować zła. Dobro zawsze pozostanie dobrem, dlatego tak ważne jest, aby o nim opowiadać i relacjonować jego dobroczynne skutki. Dzielmy się nim również poprzez zachowywanie w pamięci tego, co miało miejsce wieki temu. Pewne wartości przecież nigdy nie ulegają przedawnieniu.

Gorąco polecam.

*Cytaty pochodzą z książek Małogorzata Kasprzyk, Powrót do źródeł, Powrót do tradycji, Wydawnictwo WasPos, 2024