Pierwszą myślą, jaka przyszła do głowy Barbarze, gdy tylko odzyskała przytomność, było to, że nigdy nie należy sobie czegoś życzyć, bo potem się to dzieje, tylko z reguły niezupełnie tak, jakby człowiek chciał.
Barbara Bakuszycka – niedoszła panna młoda, która trzy razy życzyła sobie wyjść za mąż, ale los postanowił nie dać jej tego doświadczyć. Do tego Elwira – osoba, która nie zasługiwała na miano nawet pokątnej znajomej, a mimo to ciągle mieszała się w życie Barbary i jej miłosnych perypetii. Doprowadzona do ostateczności Basia postanowiła spędzić resztę życia samotnie, akceptując w roli męskiego towarzysza jedynie… kota.
Jacek Grot – specjalista od szybkiego zakochiwania się, co nie zawsze wychodziło mu na dobre, a nawet przysparzało w życiu wielu kłopotów. Pozbawiony możliwości dobrego wykształcenia, co rusz tracąc zatrudnienie, trafia w końcu do miejsca, które okaże się pełne różnorodnych osobowości (lub osobliwości), magii, zielarstwa i … miłości.
Biuro M to nic innego jak małomiasteczkowe biuro matrymonialne, w którym zarówno Barbara, jak i Jacek znajdą to, czego lub kogo szukali. Prowadzone przez Krystynę Leśnolubską, kobietę z piekła rodem, której niewiele trzeba, aby wpaść w złość i zwolnić dopiero co zatrudnionych pracowników. Nie zabraknie w nim wróżb, nieoczekiwanych klientów, omyłek i kłótni, a nawet sprawy jak z dobrego kryminału.
Więc może potrzeba intuicji, magii i zbiegu okoliczności, a nie kilo- i megabajtów? W końcu miłości nie da się zmierzyć, zważyć, zaprogramować i przeliczyć w żadnym systemie liczbowym. Albo kochasz, albo nie. Komputer cię do tego nie zmusi. I to jest w tym wszystkim najpiękniejsze!
Miłości nie można wpisać w sztywne ramy, nie można jej też zracjonalizować, ani tym bardziej stworzyć na potrzeby klienta. Cudowne jest to, że ona zawsze zaskakuje i zjawia się z takiej strony, w którą nawet nie patrzymy. Zezwala na błędy, akceptuje potknięcia i wybacza to, czego sami sobie wybaczyć nie potrafimy. Taka prawdziwa miłość zawsze pozwala kochać drugiego człowieka pomimo wszystko. Nawet wtedy, gdy nie zawsze wyglądamy jak gwiazda czy modelka (patrz: Barbara), skaczemy z kwiatka na kwiatek (do czasu, jak u Jacka) lub torturujemy słowem swoich pracowników (patrz:Krystyna). Tolerancyjna jest ta nasza miłość bez dwóch zdań:-)
Ktoś kiedyś jej powiedział, że przeciwieństwem miłości nie jest nienawiść. Jest nim właśnie obojętność. Nienawiść to ciągle uczucie, które od miłości dzieli bardzo cienka, czasem wręcz niezauważalna linia. I łatwo ją pokonać w obie strony. A obojętności nie da się zwalczyć niczym.
Kto obdarzy inną osobę właśnie takim uczuciem? Kto będzie niszczył siebie i innych nienawiścią, a kogo stać będzie na obojętność i wysokie unoszenie czoła? W końcu czy Biuro M będzie mogło poszczycić się dobrze dobranymi parami i zacznie odnosić sukcesy na jakże trudnym polu uczuć i emocji? Zapiszcie się na krótką randkę z opowieścią, która dostarcza uśmiechu, radości i dużej dawki pozytywnej energii.